czwartek, 29 lipca 2010

Powstał nowy zegar.

Na wstępie chciałam Przeprosić Wszystkich Odwiedzających, za utrudnienia w czytaniu poprzedniego posta,niestety nawywijałam coś w ustawieniach i nie wiedziałam jak cofnąć zwijanie tekstu.Mam nadzieję,że dziś nie będzie żadnych "niespodzianek"...

Chciałam zaprezentować kolejny zegar z Jysk'a:
 Powstała jeszcze puszeczka:
Do łowickiego kompletu dołączy "coś"jeszcze,ale to w kolejnym poście....dziś jeszcze schnie farba i zabraklo kleju do decu.

Od soboty czuwa nade mną strażnik szczęścia- egipski skarabeusz- pamiątka z wakacji.....szkoda,że nie moich...



A po wypadzie na zakupy, zamieszkała z nami hortensja.Nieoczekiwanie zrobiło się tak jakoś melancholijnie....
Życzę Wam wszystkim lepszego humoru,bo ja.........Pozdrawiam.

sobota, 17 lipca 2010

Lipcowe dni.

Upały chyba każdemu z Nas dały się mocno we znaki,najgorzej odczuwają to osoby z wszelkimi przypadłościami zdrowotnymi,starsze i zwierzaki.Co do tych ostatnich,to nasz czternastoletni pies nie ma nawet sił "dowlec" się do drugiego piętra w te upały.Jednak nie o tym miał być dzisiejszy post.......miał być o powrotach,przyjaciołach i odwiedzinach.
Z racji poważnego już raczej wieku,mam swoje humory i priorytety, a to z kolei sprawia,że nieco odmienne spojrzenie na jedną sprawę może doprowadzić do kilkumiesięcznej ciszy....która tak naprawdę jest czasem na przemyślenia i dostrzeżenia,że się za kimś -tak od siebie odmiennym-tęskni,za codziennymi pogaduchami,za śmiechem i nerwami,za wrzeszczącymi dziećmi i czasem,który spędza się razem.Bo musicie wiedzieć,że z tą Dziewczyną tyle mnie łączy ile dzieli,a dzięki wspólnym zainteresowaniom również Ją znacie.To Magda z
http://pod-niebem-pelnym-cudow.blogspot.com/.Jest pracowita i pełna zapału,ma artystyczną duszę i w przeciwieństwie do mnie, uwielbia nocne nasiadówki.A wyniki jej pracy same widzicie jak wyglądają.
Lipiec obfituje  w odwiedziny,jedni urlopy spędzają w rodzinnych domach,bo na co dzień bywają w "odległych krainach",inni w poszukiwaniu sensu życia podróżują i podglądają życie innych,bliskich sobie osób.Jedną z takich osób jest Przyjaciółka mojej Połówki.Wszystkie Nasze spotkania obfitują w wiele emocji,we wspomnienia,długie godziny spędzamy na pogaduchach i nie tylko....Właśnie od NIEJ otrzymałam cudownego anioła ( nie pierwszego z resztą) i ....uroczego misia,jako przypomnienie gdzie przebywa.













I jeszcze słów kilka o moim wolnym czasie,dużo przedmiotów czeka na pomalowanie,jeszcze więcej jest pomalowanych i czeka na decu...niebawem pewnie podzielę się z Wami moją kolekcją "ażurków", a na koniec coś,co mnie zainspirowało i czeka na lepszy czas.
Pozdrawiam serdecznie..........

sobota, 10 lipca 2010

Rozumne spacerowanie i nieoczekiwane zakupy.

Z rozumem ma to niewiele wspólnego,raczej jest to unikanie sytuacji stresującej.Stres  z kolei wynika z posiadania dwójki dzieci,w tym jedno z anginą,które nie mają okazji wyszaleć się na dworze,bo upały niemiłosierne.I tak oto ich mamusia wpadła na pomysł,by wybrać się na targowisko w celu zakupienia świeżutkich warzywek i owoców,jakież było moje zdziwienie,kiedy ujrzałam "tłumy" niemal.
Tak mnie ten widok zaskoczył,że czym prędzej uciekałam spomiędzy pomidorków,jabłuszek,czereśni,młodej kapustki,ziemniaczków itd.Nawet mój synuś był tym zaskoczony,bo ominęło go oglądanie zabawek,wymuszanie lizaczków,picia i buntowanie się.
Na wyjście "zahaczyłam" o stoisko Pani,która zachwycała się loczkami mojej córuni i....moim oczom ukazał się widok pięknoty.......nawet gdyby kosztowała majątek,to i tak byłaby moja......
Jest akuratna-taka wprost do ręki.Wełniana, "babcina" i nawet nie przeszkadzają plastikowe rączki.
Jak niosłam tą moją torebusię do domku,to w głowie układałam sobie obrazek z sukienką (wiem,wiem,to nieco nienormalne,ale za to prawdziwie moje):

czwartek, 8 lipca 2010

Powstał (y).

Słoneczka nie brakuje,ale tam gdzie dzieci,chorób też nie brakuje.Dlatego dzisiejsze przedpołudnie spędzamy w domu i "tworzymy".Miałam okazję dokończyć lawendowe klimaty i tak oto powstał, do łazienki, taki komplecik:
Jednak to nie wszystko...
Puszki (pozostałe po mleku mojej Marysieńki i jej kuzynki- maleńkiej Jagódce) znane pewnie wszystkim młodym mamom,postanowiłam poddać małej metamorfozie i rozszalałam się z serwetkami,farbami i pomysłami.




































Decoupage swego czasu pozwolił mi utrzymać nerwy na wodzy,od tamtej pory upłynęło duuuuuuużo czasu i do robótek ręcznych dołączyły jeszcze: szycie, haftowanie i dawanie meblom nowego życia,ale o tym w kolejnych postach.
Pozdrawiam serdecznie......

wtorek, 6 lipca 2010

W lawendowym klimacie i pamiątki....

Pamiątki to Duże słowo,tu raczej w formie pamiątki po Kobiecie (lepiej od Kobiety),której dużo zawdzięczam,która motywuje do działania,która rozumie pasję,która mimo,że jest sąsiadką,jest raczej jak Członek rodziny!
Wczorajszego popołudnia Pani Ania przyniosła mi takie oto cacuszko ze słowami: " wolę to Pani dać,niż wyrzucić".Same dobrze wiecie,że takie "perełki" rzadko się znajduje.....























Takie dni,kiedy ludzka bezinteresowność ma miejsce,gdzie liczą się pozytywne emocje i to,że jest się tak po prostu,są budujące i bezcenne.

A na koniec,żeby nie być gołosłowną, zamieszczam zdjęcie już z łazienki,gdzie zadomowiła się lawendowa patera,dołączył do niej bukiecik lawendy ze spaceru z uroczego miejsca,o którym napiszę w kolejnych postach.Postanowiłam do kompletu uszyć woreczek na suszarkę z lawendowym motywem i zrobić puszkę na łazienkowe farmaceutyki.
Jak już powstaną,to oczywiście się pochwalę.









Tymczasem życzę pogody ducha,bo dziś słoneczka brak.

piątek, 2 lipca 2010

Wśród garażowego złomu....

Nastał czas wakacyjnych odwiedzin,wygrzewania się na słoneczku i koleżeńskich ploteczek.Nawet takie "wyprawy" mogą obfitować w "cudowne" znaleziska.Kiedy maluchy ucinały sobie południową drzemkę,starszaki malowały, a ich mamusie popijały orzeźwiające herbatki na balkonie,jednej z nich ukazał się -pośród pod garażowych śmieci- "cud".Czym prędzej przytargałam tą foremkę do domu,oczyściłam z pierwszego brudu i stwierdziłam,że będzie to fajna podstawka na doniczki,w których "panoszą" się balkonowe kwiatuszki.Niby nic,a tak cieszy....


A późną wieczorowa porą, ukazał się mym oczom widok uroczej lawendowej patery.
Biała z delikatnymi dodatkami,bez przesadnych zdobień - znalazła już swoje miejsce w łazience.

To cudny prezent niespodzianka - DZIĘKUJĘ KAROLINKO!!! :-)










Tymczasem zmykam nadrabiać domowe obowiązki.Pięknego dnia Wszystkim życzę.